Bleach Fan Fiction Wiki
Advertisement

Historia Opowiada o zdarzeniach w Karakurze 17 miesiecy po tym jak Ichigo stracil moce.

Dzien 1: Czesc 1

- Zostaw mnie w spokoju !- wrzasnęłam chowając głowę pod kołdrę.

Dzisiaj nie zamierzałam wychodzić z łóżka. Dobrze wiedziałam co mnie czeka poza domem. Nowi ludzie, otoczenie, szkoła… Wzdrygnęłam się na sama myśl o tym wszystkim. Zwinęłam się w kulkę pod kołdrą, po czym spróbowałam zasnąć. Jednak mi się to nie udało, gdyż mój starszy brat, Reiji, zaczął ciągnąć mnie za nogę.

- Wstawaj. Zaraz się spóźnisz.

- Nic mnie to nie obchodzi !- wrzasnęłam w odpowiedzi wtulając twarz w poduszkę

Reiji westchnął ciężko, po czym z całej siły złapał mnie za nogę i wyciągnął z łóżka. Upadlam na podłogę z hukiem. Powoli uniosłam swoja obolałą głowę i posłałam bratu wściekłe spojrzenie. Po chwili pomógł mi wstać. Spojrzałam na jego żółte jak cytryna włosy, których najwidoczniej jeszcze nie uczesał sądząc po „ułożeniu”. Spojrzał na mnie cały roześmiany. Pewnie cieszył go fakt ze znowu mi zrobił na złość, budząc mnie okropnie wcześnie, dobrze wiedział ze uwielbiam spać do pozna. Nagle dostrzegłam ze on się śmieje. Spojrzałam na niego na wpół wściekła a na wpół zaskoczona, przez co minę miałam pewnie dość dziwna. Reiji zdołał się uspokoić i powiedział:

- Spójrz w lusterko.

Spoglądnęłam na niego zbita z tropu. Posłuchałam się go i podeszłam do wielkiego lustra oprawionego w srebrna ramę. Wzniosłam oczu ku niebu, po czym mocno warknęłam. Mam szopę na Glowie. Moje biedne, czekoladowe włosy przypominały fryz jakiejś dzikuski za czasów prehistorycznych. Dobrze wiedziałam ze to wina mojego brata, ponieważ to on zsunął mnie z kołdry, przez co moje włosy się naelektryzowały. Chwyciłam szczotkę do włosów z komódki i zaczęłam rozczesywać moje długie do pasa włosy. Po chwili znowu wróciły do swojego poprzedniego stanu. Wyprostowały się, a grzywka zasłoniła mi lekko moje lewe oko.

Spojrzałam na swoja trochę przepocona, białą koszulkę od pidżamy, po czym niechętnie chwyciłam swój mundurek szkolny. Kolejna szkoła. Kolejni Ludzie. Kolejne miasto. Miałam już tego po dziurki w nosie, lecz wolałam się co chwile wyprowadzać niż mieszkać z nasza ciotka. Ona już wystarczająco nas skrzywdziła. Nigdy nie zapomnę tego ciemnego pokoju, i strachu w obawie ze ona znowu przyjdzie i… Odepchnęłam od siebie te wstrętne myśli, po czym spojrzałam na brata. Właśnie próbował zawiązać swój krawat, lecz cos mu nie wychodziło. Co chwile poprawiał swój garnitur, gdy pojawiło się na nim zbyt dużo fałdek. Reiji próbował na wszystkie sposoby idealnie zawiązać krawat, lecz zamiast tego wychodziły mu tylko jakieś dziwne węzły.

Przewróciłam oczami, po czym wpadłam do łazienki. Przebrałam się szybko w szary mundurek. Założyłam białą koszule i zawiązałam czerwona kokardkę. Skrzywiłam się lekko na widok spódnicy. Nie cierpię spodniczek, a już najbardziej nienawidzę sukienek. Westchnęłam po czym wsunęłam spódnicę na biodra. Wślizgnęłam się w brązowe buty, przedtem wkładając białe skarpety i wyszłam z łazienki.

- Jestem zestresowany a ty ? W końcu to twój pierwszy dzień w szkole a mój w pracy.-powiedział Reiji. Nagle zamarł. Spojrzał na mnie zdezorientowany. Po chwili na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek.- Spodniczka ?

- Nic nie mów- warknęłam. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie.

- Pójdę razem z Toba do szkoły ! Odprowadzę cie ! Co ty na to ?- zawołał wesoło Reiji

- Wspaniały pomysł !- krzyknęłam sarkastycznie. Jeszcze on mi potrzebny do szczęścia.

- Zobaczysz będzie fajnie.- W końcu mojemu bratu udało się zawiązać krawat. Uśmiechnął się zadowolony sam z siebie.

Spojrzałam na brata ostro. Nagle zaczęłam się mu bacznie przyglądać. Jego czarny garnitur świetnie na nim leżał, a jego żółte włosy były porządnie uczesane. Zaczerpnęłam powietrza i od razu wyczulam ten wstrętny zapach wody kolońskiej Reijiego. Jak ja nie cierpię tego zapachu. Potrząsnęłam Glowa, po czym chwyciłam swoja czarna torbę. Reiji chwycił brązową teczkę i stanął w drzwiach.

- Idziesz ?-spytał

Westchnęłam ciężko. Będę silna, przetrwam ten dzień w szkole, a najwyżej jak będę miała dość to zerwę się z lekcji. Mam tylko nadzieje ze Reiji nie będzie oczekiwał ze znajdę sobie przyjaciół. O nie. Niech sobie nie myśli ze będę się z kimkolwiek zadawać. Jestem samotniczka i dobrze o tym wie. Zacisnęłam dłonie w pięści, po czym wyszłam z domu wraz ze swoim bratem.

Po paru minutach znaleźliśmy się pod Liceum Iwatobi. Od razu zrobiło mi się niedobrze. Niespodziewanie Reiji klepnął mnie w plecy. Pod wpływem jego siły lekko się ugięłam.

- Pamiętam swój pierwszy dzień w liceum jakby to było wczoraj- westchnął rozmarzony

- Jednak to było 5 lat temu a teraz daj mi wejść do tej zasranej budy i zostaw mnie w spokoju!-warknęłam

- Jak ty się wyrażasz ?- spytał zaskoczony Reiji

- Mowie poważnie.- powiedziałam łagodniejszym tonem.- Po drugie zaraz się spóźnisz do pracy.

- Racja ! Zostało mi tylko 20 minut ! Dziękuję i trzymaj się !- Reiji podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Po chwili pobiegł w stronę jakiegoś budynku.

W tej chwili miałam ochotę za nim pobiec i zaserwować mu kuksańca. Ile razy mam mu mówić ze to jest obciachowe ? Po drugie nie musi się zachowywać jak rodzic. Rozumiem ze stara się żebym była szczęśliwa, lecz udawanie ze on jest naszym rodzicem nic nie zmieni. Umarli to umarli, nic się nie da z tym zrobić. Zaczęłam zbliżać się do szkoły z groźnym spojrzeniem. Oglądałam ostrożnie niektórych z uczniów. Niektórzy wydawali się starsi ode mnie a niektórzy młodsi. Chociaż wydawało mi się ze najwięcej było osób, którzy wyglądali jakby byli w moim wieku. Westchnęłam, po czym weszłam do szkoły.

/Przepraszam za bledy jesli sie jakies pojawily. ~Elif

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzien 1: Czesc 2:

Zaczęłam wchodzić na wyższe Pietro. Za cholere nie mogłam znaleźć swojej klasy. Świetnie. Jak się okaże ze się spóźnię to brat mnie zabije. Bomba. Rozejrzałam się po korytarzu, nie bardzo wiedząc gdzie iść. W tej chwili odegnałam ręką dziwna półprzezroczystą postać, która ciągle za mną latała. Szczerze mówiąc działa mi na nerwy, albo bardziej dosadnie mowiac, wkurwia mnie. Zignorowałam ja jednak po chwili, wmawiając sobie ze to tylko wytwór mojej wyobraźni. Poszłam przed siebie. Nagle zauważyłam chłopaka o niebywale pomarańczowych włosach. Przypatrywałam mu się przez chwile, gdy niespodziewanie podbiegł do niego jakiś chłopak o brązowych włosach jak i oczach. Przywitali się, po czym poszli do swojej klasy. "Nie tylko moj brat jest dziwadlem" pomyslalam. Poszłam w ich ślady. Nie mogłam dowierzyć własnym oczom. W końcu znalazłam swoja zasrana klasę ! Odetchnęłam, po czym przybrałam groźną minę, jak to zawsze robiłam. Powoli weszłam do klasy. Na szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Szczesciara ze mnie. Zaczęłam rozglądać się po klasie w poszukiwaniu jakiejś pustej, samotnej ławki umieszczonej w kacie pokoju. Jednak takiej nie znalazłam. Spuściłam głowę zawiedziona. Po chwili podleciała do mnie nauczycielka.

- Witamy w Liceum Iwatobi, jestem…

- Daruj sobie- rzuciłam od niechcenia po czum usiadłam w pustej ławce, która  stała kolo okna. Od razu zaczęłam się w nie wpatrywać.

Spojrzałam na nauczycielkę groźnym wzrokiem. Po jej minie było widać ze jest zaskoczona i nie wie co ma robić. Całkowicie zdezorientowana wróciła do swojego biurka. Jednak po chwili dostrzeglam ze moja osoba ja calkowicie nie obchodzi. Wszyscy zajęli się swoimi sprawami, a ja jak taka ostatnia ciota, wpatrywałam się w to zasrane okno. Słońce ogólnie przygrzewało, a chmur prawie wcale nie było. Można byłoby powiedzieć ze jest bardzo spokojnie, lecz mi się wydawało ze tak nie jest. Nie mam pojęcia czemu, ale mam przeczucie ze zaraz się cos stanie.  Moje przeczucia się sprawdziły. Nagle czarnowłosy chłopak w jakis dziwnych goglach, wybiegł z klasy, twierdząc ze musi iść do pielęgniarki. Co mu się tak spieszy ? Biegunki dostał ? Przewróciłam oczami i rozejrzałam się po klasie. Zauważyłam ze pomarańczowowlosego chłopaka cos strasznie trapiło. Ciągle wpatrywał się w jakąś dziwna odznakę. Nagle zrobiło mi się gorąco. Skądś znam ten wzór… tylko skąd ?

Po paru lekcjach stwierdziłam, ze musze wyjść na świeże powietrze. Spytałam się granatowowlosej dziewczyny, której imię brzmiało chyba… Tasuki ? Nie, to nie to. Sasuki ? Nie to tez nie to. Tatsuki ! Tak, no wiec… spytałam się Tatsuki, czy jest tu jakies wyjście na podwórko albo cos w tym stylu. Ta odpowiedziała ze na samej górze, jest cos w stylu widokówki. Szybko jej podziękowałam i uciekłam na widokówkę.  Jak się okazało było tam dość wysoko, jednak mi to nie przeszkadzało. Zaczerpnęłam trochę powietrza i rozpostarłam ramiona. Zawsze tak robiłam z rodzicami… tak, już tego nie robie. Opuściłam ramiona i wskoczyłam na barierkę, która zabezpieczała uczniów, żeby nie spadli. Wskoczyłam na nią i chwiejąc się stanęłam na nie. Zaczęłam się po niej powoli poruszać do przodu. Gdyby mój brat się o tym dowiedział, pewnie wygłosiłby mi wykład o tym ze jestem strasznie nieodpowiedzialna. Jednak zawsze mam w dupie jego wykłady i go nie słucham. Kiedy tak chodziłam, nagle zauważyłam przed sobą dwóch chłopaków. Jednego z pomarańczowymi włosami a drugiego z brązowymi. Od razu rozpoznałam ze to sa ci sami kolesie, których widziałam na korytarzu. Spojrzeli na mnie a ja na nich. Mrugnęłam parę razy, az w końcu się ocknęłam. Już miałam iść kiedy brązowowłosy krzyknął:

- Zejdź z tego bo jeszcze spadniesz !

Spojrzałam na niego zdziwiona i lekko zdezorientowana. Ktos sie do mnie odezwal. Kurka. Nie wiem co robic w takich sytuacjach. Od wielu lat zadne z moich rowiesnikow sie do mnie nie odzywalo. Machnęłam ręką, po czym zaczęłam biec po barierce. Chłopakowi prawie oczy wyszły na wierzch. Pomarańczowo włosy tylko się zdziwił. Ja nadal biegłam przed siebie i doskoczyłam do drzwi. Otworzyłam je i zeszłam na dol. 

/ Przepraszam za bledy jesli jakies sie pojawily~ Elif

Advertisement